Niezły bigos… z tym bigosem! No bo jeśli myślicie, że „bigos” to wyłącznie nazwa popularnej potrawy na bazie mięsa i kapusty – jesteście w błędzie. Dawno temu, jeśli przyznalibyście się komuś, że planujecie zrobić dużo bigosu, zamiast kulinarnej przyjemności wyszłoby z tego niezłe zamieszanie…
„Bigosować” oznaczało bowiem kiedyś nic innego, jak kroić, rąbać, albo wywoływać sporą awanturę, a samo słowo „bigos” było również nazwą dania z drobno siekanego mięsa lub różnych gatunków ryb. Potrawę tę często łączono z cebulą, pietruszką oraz doprawiano octem i kwaśnymi owocami, np. cytryną, szczawiem, agrestem, a także przyprawami korzennymi oraz pieprzem. Miało być kwaśno i bardzo paląco – zupełnie nie we współczesnym, bigosowym klimacie.
Trochę bigosowej historii
W „Compedium Ferculorum” Stanisława Czernieckiego z 1682 roku – jednej z najstarszych polskich książek kucharskich – można znaleźć przepisy na bigos, ale nie ma tam ani słowa o kapuście. Smak, który znamy do dziś, pojawia się dopiero w XVIII wieku. Zamiast trudnych do zdobycia przypraw i cytrusów odkryto bowiem, że kwaśny, charakterystyczny posmak dania można osiągnąć poprzez dodanie kiszonej kapusty. Tak powstał "bigos z kapustą" lub "bigos hultajski", który w dużej mierze przypomina dzisiejsze danie.
W kuchni staropolskiej bardzo popularny był również tzw. „bigos z wiwatem”. Wcześniej przygotowaną potrawę odgrzewano w garnku szczelnie oblepionym ciastem. Kiedy pod wpływem ciśnienia pokrywka wystrzeliwała do góry – danie uznawano za gotowe. Często spotykany był również bigos myśliwski, który serwowano zawsze na śniadanie przed rozpoczęciem polowania, a w jego skład wchodziły różne gatunki mięs oraz grzybów. Z kolei Lucyna Ćwierczakiewiczowa – popularna autorka książek kucharskich – wskazuje, że w XIX-wiecznych domach podanie bigosu z kieliszkiem wódki oznaczało, iż rozpoczyna się właśnie pora obiadu.
Tęsknicie za prawdziwym slow food? Róbcie bigos!
Wielu słynnych kucharzy szczyci się swoimi autorskimi przepisami na bigos. Każdy z nich ma ulubione dodatki i receptury, które niechętnie zdradza. Czerwone wino, pomidory, jabłka suszone lub wędzone śliwki, różnorodne mięsa w odpowiednich proporcjach i przyprawy: majeranek, kminek, konfitury ze śliwek. Niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju słodko-kwaśny smak. Większość kulinarnych mistrzów podkreśla, że danie to powinno być przygotowywane przez co najmniej kilka dni. Chłodzone i podgrzewane na przemian, by smaki mięsno-warzywne wzajemnie się zmieszały oraz „przegryzły”. Przygotowywanie bigosu to celebrowanie, wydobywanie smaku i aromatu.
Nagła ochota na tradycyjny smak? Bigos z szybkowaru!
Kiedy jednak przyjdzie Wam znienacka ochota na ulubiony bigos, a nie macie akurat czasu na takie „slow” gotowanie, jest na to sprawdzony sposób. Z pomocą przychodzi szybkowar, dzięki któremu wyczarujecie wspaniałe danie, którym z pewnością będziecie zachwyceni.
Szybkowar to nic innego, jak szczelny garnek, w którym w czasie gotowania potraw następuje wzrost ciśnienia. Dzięki temu cały proces przygotowywania jest niemal błyskawiczny. Specjalna konstrukcja przyspiesza proces gotowania, co pozwala na oszczędność czasu i energii oraz zatrzymuje ogromną ilość substancji odżywczych, które z tradycyjnego garnka ulatniają się w trakcie gotowania. W szybkowarze, dzięki hermetyczności naczynia powstałe w środku ciśnienie podwyższa temperaturę wrzenia wody – do około 112-120⁰C. W następstwie tego danie przygotowujecie w mgnieniu oka, a czas gotowania staje się trzykrotnie krótszy!
Poza tym uwierzcie, bigos z szybkowaru to nie tylko ogromna oszczędność czasu i energii, ale przede wszystkim to istna symfonia smaków. Warto wypróbować!
A na koniec ciekawostka… Kto by pomyślał, że bigos był ulubioną potrawą Bolesława Leśmiana czy Leopolda Tyrmanda? A Wy? Macie swój sprawdzony przepis?
Szczegółowy przepis na bigos z szybkowaru znajdziecie tutaj.